Wesele i  ślub - Portal weselny - Porady, ciekawostki, baza firm.
30 kwietnia 2025, Jakuba, Katarzyny, Mariana
STRONA GŁÓWNA REKLAMA REGULAMIN PRACA KONTAKT PARTNERZY NEWSLETTER
ARTYKUŁY
moda ślubna
wydarzenia
prasa ślubna
formalności
obyczaje
organizacja wesela
koszty ślubu
wieczór kawalerski
wieczór panieński
podróż poślubna
księga imion
ciekawostki
kulinarnie
zabawy weselne
sondaże

BAZA FIRM
suknie ślubne
akcesoria ślubne
bielizna ślubna
catering
cukiernie
dekoracje weselne
fotografia
garnitury
jubilerzy; biżuteria
konsultanci ślubni
kwiaciarnie
limuzyny
noclegi
obuwie ślubne
oprawa muzyczna
podróż poślubna
prezenty ślubne
przewóz gości
restauracje
salony fryzjerskie
salony kosmetyczne
szkoły tańca
trunki i napoje
videofilmowanie
zaproszenia
USC

GALERIE śLUBNE
Suknie ślubne
Garnitury
Bielizna
Limuzyny
Biżuteria
Fotografia ślubna
Bukiety ślubne

OGŁOSZENIA
sprzedam
kupię
dam zamienię

Manewry miłosne

Jak poderwać kobietę? Jak uwieść mężczyznę? Potrzebne są przemyślany plan, czerwone róże i romantyczna sceneria? A może wszystko dzieje się samo? Dwie pary opowiedziały o pierwszych dniach swojej znajomości. Kobiety po kobiecemu, mężczyźni po męsku.

zakochani, manewry miłosne

Dałam się uwieść podrywaczowi?

Karina (26) i Arek (28)
Karina: Arka poznałam w dziwny sposób. Była impreza walentynkowa. Rzadko chodziłam na takie przyjęcia. Po północy lekko znudzona założyłam kurtkę i wyjrzałam na dwór, żeby zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Ktoś niespodziewanie zatrzasnął drzwi do domu. Mróz minus piętnaście. Zobaczyłam, że pod ścianą chwieje się jakiś chłopak. Zielony, ledwo żyje. Na takim mrozie, w samym podkoszulku.
"Boże, pomyślałam, trzeba pomóc człowiekowi! Tylu ma tu znajomych, a tak go zostawili...".
Postawiłam go do pionu i tak długo waliłam w te drzwi, aż po jakichś dwóch godzinach ktoś wreszcie nam je otworzył. Zobaczyłam przez chwilę wielkie, wpatrzone we mnie oczy.
"Jesteś moim aniołem" - wybełkotał i zasnął, ale już na kanapie, w środku.
Kilka tygodni później zadzwoniła do mnie koleżanka. "Słuchaj - szepnęła tajemniczo - interesuje się tobą jakiś facet. Wyciągnął ode mnie twój numer".
Następnego dnia, gdy wróciłam ze szkoły do domu, mama powitała mnie informacją, że były do mnie już trzy telefony. Dzwonił jakiś Arek Sochacki.


Nikt nie może być do końca zły...

"Sochacki?" - na dźwięk tego nazwiska ciotka, która siedziała u nas w kuchni, omal nie spadła z krzesła. "To taki i owaki. On wszystkie dziewczyny na złą drogę sprowadza. Upija się. Zły, zły zły".
Radzymin to małe miasteczko. Wszyscy się tu znają.
"Nie, pomyślałam, niemożliwe, żeby ktoś był aż tak okropny".
W głębi ducha uważałam, że nie ma ludzi do końca złych i każdemu trzeba dać szansę. "Muszę go poznać".

Artykuł umieszczony dzięki uprzejmości www.olivia.redakcja.pl



Strona: 1

<- Wstecz Do góry